Wracając do moich sprzymierzeńców - jak na razie nasz wspólny front jest budowany na "słowie", ale zawsze to coś.
Pierwszy sojusznik pokazał się po 3 miesiącach od mojego zamieszkania. Wracając pewnego ciepłego popołudnia z pracy, stanąłem przed windą w oczekiwaniu na "kabinę", która miała zjawić się lada chwila na "przystanku windy". Nie chcę się chwalić, ale trochę fachowego słownictwa z dziedziny windownictwa się zna, a co.
Muzyka gra w uszach, kiedy nagle przede mną staje sympatyczny młodzieniec w wieku szkolnym, ruszając ustami w moim kierunku. Jakie było moje zdziwienie - młody chce o coś zapytać, lub nawet chce pogadać.
Nie myliłem się w żadnej kwestii. Młody chciał zapytać i pogadać. Ledwo wyjąłem słuchawki z uszu, a zaraz po towarzyskim dzień dobry dostałem z serii pytań:
Pan tutaj długo mieszka? Podoba się panu w tym bloku? itp.
Przyznam szczerze, że początek, zacząłem nieufnie, ale wystarczyło sekund kilka by przekonać się do młodego i dokładnie mu odpowiedzieć o doznaniach jakie posiadam na temat naszego wspólnego miejsca zamieszkania. Generalnie moja opinia miała zostać przedstawiona w pozytywnym świetle, ale..... nie mogłem się przemóc ponieważ, cały czas miałem w głowie, osobę Pani Administratorki, która przedstawiała się dosyć mrocznie (jako jeździec w czarnej zbroi rozrzucający za sobą zapach siarki). Nie wiedziałem czy mogę się tą opinia podzielić z nieznajomym. Z drugiej strony byłem bardzo ciekaw jak wykreowała się opinia Pani A. w umysłach młodzieży szkolnej, dodam nie licealnej.
Iście lisim sposobem postanowiłem podejść młodego. Po długiej analizie w moim cwanym umyśle - wypowiedziałem idealnie skonstruowaną opinie z zaszytym podstępnym pytaniem, po którym zagadka trapiąca moją osobę miała zostać rozwiązana. Wypowiedź, dość rozbudowana, brzmiała tak:
Oczywiście że mi się tutaj podoba blok jest
Młody spojrzał na mnie, westchnął po czym rzucił słowami ostrymi niczym maczeta:
Taaaaaaaaa, zgadzam się, nie nawiedzę su......
Po tych słowach rozeszliśmy się w swoje strony, wiedząc że jesteśmy po tej samej stronie barykady.
Podsumowując:
- Moje mp3 - około 300zł
- Młodzież, która nie owija w bawełnę i mówi co myśli - cenne
- Mieć swojego sprzymierzeńca w walce z mroczną panią A. - BEZCENNE
zajumał ci mp3?
OdpowiedzUsuńAby zakończyć wszelkie spekulacje, domysły i fałszywe wnioski, chciałbym ogłosić wszystkim, że ów młodzieniec opisany w tekście powyżej - NIE ZAJUMAŁ, nie ukradł i nie przywłaszczył sobie żadnej mojej własności. :)
OdpowiedzUsuń