poniedziałek, 22 lutego 2010
Geneza bis
Nie chciałem tego robić. Naprawdę nie chciałem opisywać moich perypetii z administratorką mojego wspaniałego bloku. Ale..........
Może zacznę od początku. Jestem Ktoś, kto po dłuższej zagranicznej tułaczce postanowił osadzić się z powrotem w Polsce. Los sprawił, że moją osadą stał się Kraków. Piękny magiczny Kraków. Nie ukrywam zawsze chciałem tu mieszkać, zawsze urzekało mnie to miasto, więc jak tylko nadarzyła się okazja - hop siup - no i mieszkam w Krakowie.
Po bardzo krótkim poszukiwaniu mieszkania (chyba najkrótszym w moim życiu), zacumowałem w jego północnej części. A dokładniej to gdzieś między Bronowicami, a Nową Hutą (nie pomogę Wam w lokalizacji).
Tu także spotkałem Ją, tajemniczą, a zarazem drapieżną, cichą, a zarazem głośną, jedyną w swoim rodzaju ADMINISTRATORKĘ BLOKU. To właśnie ona stała się moją muzą, mym natchnieniem do stworzenia bloga. A dlaczego? Zapytacie!
Dlatego, że pani Administratorka jest niczym bohater filmów Barei. To chodzący absurd, trochę jak relikt z PRLu. Jest niczym Stanisław Anioł legendarny administrator bloku przy ulicy Alternatywy 4 (którego grał Roman Wilhelmi). Podobnie jak on do spraw administracji podchodzi z najwyższym priorytetem i podobnie jak on traktuję swoją pracę/zadanie z największym oddaniem. Co akurat z zewnątrz wygląda baaaaaardzo komicznie.
Tak więc zapowiadam Wam wszystkim, licznie - w liczbie kilku - zebranych przed monitorami, że opisze wszystkie sytuacje, gdzie niezwyciężona Administratorka walczy ze mną w słownych potyczkach.
Musicie wiedzieć, że to co zamierzam opisać śmieszy, a zarazem dziwi. Obym tylko sprostał zadaniu i przekazał wam to w taki sposób w jaki opowiadam kolegom i koleżankom w pracy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zapowiada się nieźle! Jestem przekonana, że znajdzie sie tu mnóstwo barwnych historii ;)
OdpowiedzUsuń